Pracownia czasu

Pracownia czasu. Biblioteka "Toposu", T. 112, Sopot 2015

http://www.latarnia-morska.eu/pl/port-literacki/1957-pracownia-czasu-bogdana-jaremina

Motto:

Z Alicji w krainie czarów:

- zawsze możesz znaleźć się po drugiej stronie

 

To wcale nie jest łatwe być małym w wielkiej pustce

To wcale nie jest śmieszne być wielkim w małej dziurze

To wcale nie jest proste mówić rzeczy proste

To wcale nie jest trudne utrudniać sprawy trudne

To wcale nie jest pewne, że jesteś sobą w lustrze

I nie jest lustrem pewność, w której się przeglądasz

B. Jaremin

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

     Joanna Śmielowska,  Zefir -rysunek ołówkiem, 2010

 



                                                                                                                                                                                                               fot. B. Jaremin/ J. Śmielowska


Trans

 

To płynne przejście

od konkretu do symbolu,

od wyboru do konieczności,

od ojczyzny na emigrację.

W 1983 na m/s Chrobry płynąłem

przez Atlantyk ku Południowej Ameryce.

Ocean niespokojny jak mowa

odmawiał w transie

modlitwę za tych, którzy

uciekają, by ocalić język.

Jakby tylko on był wolny?

Nie zostałem.

 

W 1981 pogłębiając studnię 

w Wycinkach na Kociewiu

(obniżyły się wody gruntowe),

zapewne zgubiłem zegarek,

ofiarowany kiedyś przez wuja Romana.

Ponoć wodoszczelny, srebrny Atlantic

z zatrzymaną wskazówką rdzewiał,

cierpliwie oczekując mojego wyboru.

Dopadł mnie w 1989,

odnaleziony przy czyszczeniu dna.

Ta ufność, że wybiera nas język

i czas. Zostałem.

 

 

 

 

 

 

fot. B. Jaremin


  Las. Olej na płótnie. Joanna Śmielowska

Wiersz Wuj leśniczy - Mio zio guardia forestale 

w tłumaczeniu Paolo Statuti

https://musashop.wordpress.com/?s=jaremin&submit=Cerca

Wuj leśniczy

 

Zawsze chciałem nim być, nim umarł przez wódkę.

 

Dęby, sosny, daglezje, buki. Wstawiały się za nim

szanowały i nie pytały o powody upadku.

Ludzie nie umieją tak patrzeć na śmierć jak one.

Na sarnę w pętli wnyków, gdy jej ciemne oczy

oswajają bagienność mroku. Na omszałość wspomnień

pni powalonych w długiej wędrówce ku światłu.

Na cierpliwe milczenie mgły, która nie zdradza lęku

wstając z kolan przed kolejnym porankiem.

I paproć, która wie, że nas nie znajdzie, jak tylko

we śnie, gdzie kwitną słowa. Tylko las jest

prawdziwym życiem z przeszłością bez rozpaczy

ani winy. Głosem, który sprzeciwia się burzy, rośnie

w chłodzie i deszczu nie tracąc siły.

 

Nie był przewodnikiem, tłumaczem

ani więziennym klawiszem.

Był jednym z wolnych drzew, słojem pamięci 

który nie porzucił chłopca w starym lesie życia.




                                                                                                                                                                                                              fot. B. Jaremin/J. Śmielowska




 

 

 

 

 

Wiatr Sebalda

 

To była wietrzna noc - powiedział Sebald

mistrz wędrówki po miejscach spustoszonych.

Rankiem wiatr ustał, bym mógł się ukorzyć i zebrać

powalone słowa, potężne dęby, białe korzenie

wyrwane liście na odsłoniętych nagrobkach.

 

Nie było mojego imienia, tylko ciemna pusta

przestrzeń po dzieciństwie zgadzała się przyjąć

spadek i pogrzebać szczątki. Ktoś winien być 

łącznikiem między życiem i pamięcią 

pochwycać i unieruchamiać przeguby wiatru.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

fot. B. Jaremin




Tomas Transtromer rozgrywa partię

Scena z pieczęcią Bergmana.
Skaliste wybrzeże, fale wracają
z południowej krucjaty, chmury
zapowiadają nieuchronny upadek,
niespokojne komentarze mew.
Brzozy milczą z przyzwyczajenia.
Krótkie lato, pled na kolanach.
Na ogrodowej planszy T.T. rozgrywa
partię szachów. Żona czyta z warg
długą wędrówkę mowy. Śmierć wykonała
ostatni ruch. Król poezji stracił pionki słów.
Z bezczelnym uśmieszkiem zasłania się
drzemką jak zuchwałą roszadą wieży.
Zaczyna padać chłodny deszcz.
Trzeba przerwać. Nie da się osłonić
życia. W końcu to sny przechowują nas
w najlepszej kondycji. Poezja?
Połowiczność, niecałość partii 
Ani wygrana, ani przegrana.
Czarna królowa już wie, że to nie ona
ogłosi triumf. Co najwyżej remis dnia i nocy.